piątek, 23 sierpnia 2013

5.

Przebudziłam się równo ze świtem. Nigdy tak wcześnie nie wstawałam, zawsze leżałam do ostatniej chwili. Tym razem podniosłam swój zadek i poszłam po cichu się umyć i uczesać. Wczoraj nie zdążyłam rozpakować walizki, więc zrobiłam to z samego rana. Szybko mi to poszło. Około godziny 8 poczułam głód. Wymknęłam się z pokoju i zręcznie na paluszkach przeszłam do kuchni. Daniel zaczynał pracę dopiero o 10, więc miał jeszcze trochę czasu. Przygotowałam naleśniki i do tego wycisnęłam sok z pomarańczy. Po 9 w drzwiach stanął nie kto inny, tylko Daniel . Jego promienny uśmiech dodał mi energii . Odwzajemniłam go i nalałam soku do szklanek. Oboje byliśmy jeszcze w szlafrokach i bieliźnie. Nie krępowałam się niczego przy nim. Wiedziałam, że jestem z nim bezpieczna i nic mi nie zrobi. Nie stanęłabym przy kimś innym w samej bieliźnie i szlafroczku. Nawet przed mamą się bałam. Usiadłam wraz z nim i zajęłam się konsumpcją śniadania. Danio jako pierwszy przerwał ciszę.
-Jak się spało ? -Zapytał serdecznie.
-Dobrze, wyspałam się -Odpowiedziałam - Tylko nie wiem co będę dziś robić. Boję się z lekka być sama w domu.
-Zostawię ci twoje klucze. -Powiedział -Wyjdź na miasto , a wieczorem wysyłam cię na dyskotekę. Zawiozę cię pod klub, gdzie balują gwiazdy. Z twoją urodą dostaniesz się tam na bank.
-Ehem -Chrząknęłam - Wysyłasz ?
-No wiesz, sprawy na noc -Zaśmiał się uroczo -Nie obrazisz się ?
-Nie no, spoko. -Odparłam lekko zdumiona -Tyle, że pewnie wrócę.
-Zadzwonisz czy coś -Mrugnął porozumiewawczo i wyszedł z kuchni. Ja natomiast postanowiłam pozmywać naczynia i iść do pokoju ubrać się. Jak pomyślałam , tak zrobiłam. Przy okazji odpaliłam laptopa, aby sprawdzić ten klub, o którym mówił Daniel.
-Ja wychodzę ! -Krzyknął z korytarza. -Klucze są na wieszaku ! Baw się dobrze !
-Okej ! -Odpowiedziałam.
-Jeszcze jedno -Wparował do mojego pokoju -Zostawiam ci kasę na drobne wydatki.
-Drobne ? -Zapytałam łapiąc powietrze do płuc -To mi starczy na wykupienie całego sklepu !
-Spokojnie -Zaśmiał się - To na miesiąc. Od dziś jestem twoim tatusiem.
-Jasne -Mruknęłam niezadowolona -Tatuś się zaraz spóźni do roboty. Idź już. Potem skoczę gdzieś do galerii.
-Trafisz ? -Wyszczerzył się.
-A Google od czego są ? -Zaśmiałam się -Uciekaj już.
W końcu wyszedł do mojego pokoju. Znalazłam jakieś ubrania i szybko się w nie przebrałam. Zwykłe białe trampki, luźniejsza bluzka i spodenki był dla mnie idealnym zestawem. Pogoda dopisywała, w końcu był dopiero początek września. Wpisałam w internecie, gdzie są jakieś sklepy w Dortmundzie, albo coś w tym stylu i wszystko mi wyszukało. Nie wiem, co bym bez niego zrobiła ! Wyjęłam z szafy mały plecaczek, w który zmieściłam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłam z domu. Po opuszczeniu bloku musiałam się natychmiastowo cofnąć, bo sierotka o imieniu Julita zapomniała kluczy. Upewniłam się, że wszystko jest pozamykane i wyszłam z domu. Do centrum miasta miałam dosłownie kilka minut. Wybrałam się piechotą i spokojnym tempem doszłam na rynek. Obejrzałam wystawy i w każdym sklepie kupiłam sobie jakiś ciuch, albo drobiazg. Zmęczona usiadłam na ławce przy fontannie. To co się dało umieściłam w plecaku, a resztę musiałam nieść. Mogłabym się wyżalać, ale przecież to ja nakupowałam sobie tego wszystkiego. Po drodze wstąpiłam jeszcze do sklepu spożywczego i zakupiłam produkty potrzebne mi do zrobienia obiadu i wróciłam spokojnie do domu. Muszę przyznać, że to całe bieganie po sklepach zajęło mi około 5 godzin. Byłam padnięta, ale się nie poddawałam. Godzinę po mnie, Danio wrócił do domu. Obiad był gotowy na styk, z czego byłam bardzo zadowolona.
-Co ty już gotujesz ? -Przywitał mnie Daniel -Myślałem, że nie będzie ci się chciało.
-Jakoś muszę spłacić swój dług - Pocałowałam go w policzek.
-Przestań ! -Odparł -Dla mnie to nie jest kłopot, nawet mi to na rękę. A co dziś dobrego mamy ?
-Mój specjał -Odpowiedziałam uśmiechnięta -Czyli Steki z frytkami !
-Ty jesteś as ! -Zaśmiał się żartobliwie. -Idę umyć ręce i już siadam. - Ochoczo nakryłam do stołu i podałam danie. Zjedliśmy ze smakiem. Muszę przyznać, że wyszły mi te steki.
-O której zaczyna się ta dyskoteka ? -Zapytałam kończąc swój posiłek.
-Około 20, więc na 21 cię tam zawiozę -Odparł uśmiechnięty.
-Okej.. -Mruknęłam pod nosem -Uprzedzam, że po 1,2 będziesz musiał po mnie przyjechać. Nie jestem fanką dyskotek.
-Zadzwonisz -Szczerzył się dalej. -Po obiedzie tradycyjnie pozmywałam i udałam się do swojego pokoju, cudnego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i z lekka przysnęłam, ponieważ zostałam oblana wodą przez mojego współlokatora. On turlał się ze śmiechu po podłodze, a ja wściekła i rozbawiona zaczęłam okładać go mokrą bluzką. Śmialiśmy się przy tym jak nigdy, jednak nie długo, bo ukradkiem spojrzałam na zegar i dochodziła już 20:30 . Musiałam się zacząć szykować. Jak już wcześniej wspomniałam, nie byłam fanką dyskotek, ale nie chciałam również przeszkadzać Danielowi w nocy. Może poznam tam kogoś nowego ? Jakiegoś chłopaka przy którym zapomnę o tym wszystkim ? Miałam ogromną nadzieję, że tak będzie.

***

Byliśmy przed klubem. Nie był to byle jaki klub, już po zewnętrznym wyglądzie można było ocenić, że jest na poziomie. Ubrana byłam w krótką beżową sukienkę z jedną słabo widoczną kieszonką zasuwaną zamkiem i czarne szpilki. Włosy zostawiłam rozpuszczone i na twarz nałożyłam lekki makijaż. Nie lubiłam się malować, ale tym razem zrobiłam wyjątek. Zestresowana weszłam do budynku. Danio miał rację, wpuścili mnie bez problemu. Chciałam się trochę rozluźnić i zamówiłam piwo. Tutaj legalnie mogłam już pić, nie to co w Polsce. Po 2 trunkach udało mi się jakoś opanować napięcie i spokojnie wyszłam na parkiet. Tańczyłam z przypadkowymi mężczyznami. Nie powiem, że nie, ale zaczęło mi się coraz bardziej podobać. W końcu zmęczona podeszłam ponownie do baru i kolejne piwo wlałam w siebie. Zauważyłam jakiegoś blondyna, który mi się przypatrywał. Było ciemno , więc nie mogłam go rozpoznawać . Poszłam do łazienki, załatwić swoje potrzeby. Spojrzałam na zegarek, było już coś po 2 w nocy. Nie czułam się zbyt zmęczona, chciałam jeszcze poszaleć trochę na parkiecie, albo poznać tego gościa z baru. Zauważyłam, że tutaj pełno ludzi jest z wyższych sfer, albo w jakimś stopniu są tutaj znani . Pełno miejscowych artystów, czy młodych biznesmenów, którzy jeszcze nie są przekonani co do swojej drogi życiowej. Nie zabrakło również panów, którzy myślą tylko o zaliczeniu kolejnej dziewczyny . Nawet chyba mignął mi gdzieś Mitchell Langerak z Borussii, miejscowego klubu piłkarskiego, ale nie jestem pewna . Przed toaletami stała jakaś parka i się miziała. Trochę smutno mi się zrobiło, bo przypomniał mi się mój były chłopak . Ehh... Chciałam zapomnieć o tym wszystkim co spotkało mnie w Polsce, ale nie mogłam. Cały czas mi się coś przypominało. Załatwiłam swoje potrzeby i wyszłam na zewnątrz się trochę przewietrzyć. Kilka łez wypłynęło z moich oczu, ale nie przejmowałam się tym za bardzo. Usiadłam na ławce przed klubem obok tego chłopaka z baru.
-Cześć -Przywitał się nieśmiało.
-Witaj -Odpowiedziałam mając nadzieję, że nie słychać mojego roztrzęsienia.
-Jak masz na imię ? -Zapytał nieznajomy.
-Julita , a ty jesteś ... ? -Nie dokończyłam.
-Marco. -Uśmiechnął się słabo - Może wpadniesz do mnie co ?
-Sory -Burknęłam -Może i jestem lekko wzięta, ale nie jestem łatwa. Zapomnij.
Wstałam i odeszłam. Poszłam bawić się ponownie na parkiet. Tym razem jeszcze lepiej mi się tańczyło z ludźmi niż wcześniej. W końcu wybiła 4 godzina. Nawet nie wiem kiedy. Ludzie powoli zaczęli się rozchodzić, mimo że impreza trwała dalej. Chciałam już zadzwonić po Daniela, lecz zorientowałam się, że zgubiłam swój telefon ! Wyszłam przerażona z budynku. Wcześniej sprawdziłam łazienkę i kabinę, w której byłam. Nigdzie nie mogłam go znaleźć ! Ktoś musiał mi go ukraść. Byłam zła na siebie, ponieważ musiałabym wracać piechotą do mieszkania, a nie znam za bardzo terenu. Czekałam przed budynkiem dyskoteki na zbawienie, ale wcześniej ujrzałam Marco. Starałam się nie patrzeć na niego, ale on pierwszy do mnie podszedł.
-Chyba coś zgubiłaś -Uśmiechnął się do mnie -Znalazłem to i zorientowałem się, iż to twoje. Proszę.
-Mój telefon ! -Krzyknęłam uradowana. -Dziękuję. -Natychmiast zadzwoniłam do Daniela, ale on nie odbierał. Jakieś 2-3 razy próbowałam się z nim połączyć, jednak bez skutku. Musiał spać, lub był zajęty czymś innym.
-Coś się stało ? -Zapytał zdezorientowany blondyn -Mogę pomóc ?
-Raczej nie -Mruknęłam -Nie mam jak wrócić do domu.
-To może zostań na tą noc u mnie ? -Zapytał szczęśliwy.
-Nie będę z tobą spać w jednym łóżku ! -Krzyknęłam podirytowana.
-Spokojnie -Wyszczerzył się jeszcze bardziej -Będziesz spała osobno, nie zależy mi na zaliczeniu kolejnej.
-Zaliczeniu kolejnej ? -Mruknęłam -Widzę, że masz sporą kolekcję.
-Oj, nie o to mi chodziło ! -Powiedział speszony -Po prostu, nie chodzi mi o seks .
-Dobra -Warknęłam -Jedna noc, osobne łóżka i żadnych numerów. Umiem się obronić. - Poszliśmy na parking. Jego czarne, sportowe auto wyróżniało się wśród innych samochodów. Każde było piękne i 'wypasione', jednak to biło na głowy wszystkie inne. Cały czas zastanawiało mnie, kim jest ten tajemniczy nieznajomy. Wszystkie myśli rozwiało, kiedy wsiadłam do auta i mogłam spokojnie zobaczyć jego twarz.
-Ty jesteś Marco Reus ! -Krzyknęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz